Nina Bußmann „Trzy tygodnie w sierpniu”: Tylko wydmy między nami a ogniem

Tym razem Elena nie chce rozmawiać o tym z rodziną. Ani z mężem Kolją, ani z dwójką dzieci. Kiedy jej przyjaciółka Ali sugeruje, że mogłaby zamieszkać latem w domu jednorodzinnym na francuskim wybrzeżu Atlantyku, Elena zgadza się „bez zastanowienia”.
Nie zadała pytania, dlaczego pięknie położony obiekt nie jest zajęty w szczycie sezonu. Mimo wszystko zna tło wydarzeń: partnerka Ali, Nana, która jest właścicielką domu, cierpi na złośliwego guza mózgu i umiera. Elena myśli po prostu: „Smutne historie zdarzają się także bogatym ludziom”.
Surowość, z jaką bohaterowie nowej powieści Niny Bußmann „Trzy tygodnie w sierpniu” spotykają się ze sobą, nie w najmniejszej mierze wynika z ich zależności ekonomicznych. Ali jest także szefem Eleny, co odegra ważną rolę w przebiegu fabuły.
Najpierw jednak spontaniczna podróżniczka do Francji z radością pełni rolę gospodyni w domu wakacyjnym. Namówiła swoją gospodynię Ewę, aby pojechała z nią na wakacje. Elena przekonuje samą siebie, że znalazła interesującego „towarzysza” w szorstkim pracowniku, podczas gdy dla Ewy są to przede wszystkim „płatne tygodnie nad morzem”.
Nina Bußmann: „Trzy tygodnie w sierpniu”. Suhrkamp, Berlin 2025, 319 stron, 25 euro
Tytułowe trzy tygodnie sierpnia opisane są z dwóch bardzo odmiennych perspektyw pierwszoosobowych, a czasami sprzeczne spojrzenia na te same wydarzenia ujawniają nie tylko dziwne osobliwości, ale także kłamstwa, którymi żyją dwie postacie. Elena i Eve wydają się toczyć pojedynek podczas swoich monologów.
W realnym życiu jednak nie mogą ze sobą współdziałać, przekraczając granice klasowe. Jednakże to, co łączy te dwie kobiety, to ich zadziwiająca umiejętność ignorowania zagrożeń i trzymania się własnego planu wakacji.
W niedalekiej odległości płoną lasy, ale rutyna wakacji nie powinna ulec zmianie: wycieczki, sport, gotowanie. Świąteczny romans skutkujący nieprzespanymi nocami i okazjonalnymi telefonami do męża, który tymczasowo pozostał w domu, bo ma jeszcze wiele do zrobienia. Pomimo wszelkich działań, katastrofy nie da się całkowicie stłumić: „Czujemy ją. I my oczywiście też to widzimy. Nie ma na drodze żadnych gór ani skał, tylko wydmy i odbicie płomieni.
Wrażliwa i zarazem zupełnie nieświadoma wczasowiczka popadła w swoją zupełnie normalną lekkomyślność. Córka oblicza, jak szybko ogień rozprzestrzeniłby się na dom wakacyjny, gdyby wiatr zmienił kierunek. Istnieje plan ewakuacji, ale nie wydaje się on przeszkadzać nawet dobrze poinformowanemu i dość natarczywemu sąsiadowi. Przeciwnie. „W obliczu upadku zawsze czułam się żywa” – mówi Elena pod koniec pierwszego rozdziału, a my przeczuwamy, że wkrótce nie tylko drzewa, ale także relacje staną w płomieniach.
W miarę rozwoju fabuły wiatry zmieniają się jedynie w sferze interpersonalnej, ale stają się coraz gwałtowniejsze. Nastrój w domu wakacyjnym stale grozi zmianą; klimat komunikacyjny wydaje się być jeszcze groźniejszy niż nieprzewidywalne ekstremalne zjawiska pogodowe. Czynniki zakłócające i napięcia stale rosną: czasami pojawiają się niespodziewani goście, syn doznaje obrażeń, a czasem córka Eleny znika na kilka dni. Już wcześniej cierpiąca na zaburzenia psychiczne nastolatka nagle pojawia się ponownie, nie tłumacząc, gdzie była.
Mąż Kolja nie może przyjechać do Francji, mimo że taki był pierwotny plan, ponieważ dom w jego pobliżu znajduje się pod wodą. Atrakcyjny mężczyzna w kamperze okazuje się rozczarowaniem pod względem charakteru, a Elena nie może liczyć na swoją najstarszą przyjaciółkę. W razie kryzysu Ali jest przede wszystkim pracodawcą, który zapewnia mu dom we Francji bez konieczności płacenia czynszu, ale może też zrezygnować z pracy na czas świąt.
Wiele mikroopowieści w jednej książceKsiążka zawiera zaskakująco dużą liczbę mikroopowieści, które niemal niepostrzeżenie łączą się w spójną narrację. Misterna sieć prozy opiera się nie tylko na kontrastach społecznych i codziennych, ale także na uderzających podobieństwach.
Wszystkie postacie występujące w tej mało spektakularnej, złowrogiej powieści wyróżniają się egocentrycznymi cechami charakteru. Prawdopodobnie opisuje to istotną cechę antropocenu: zamiast interesować się środowiskiem i dobrostanem wszystkich, ludzie są przede wszystkim zainteresowani zaspokajaniem własnych, krótkoterminowych potrzeb.
Nina Bußmann nie zamienia tego materiału w moralizatorską lekcję. Napisała szczegółową powieść świąteczną, która pozwala na różne tony i pozostawia miejsce na humor nawet w złośliwościach obu narratorów. Bußmann wykazuje wrażliwość na psychikę swoich okropnie samotnych bohaterek; W tekście wyróżniają się także opisy przyrody.
Pisarka, urodzona w 1980 r., potrafi opowiadać historie z wielką klarownością, o czym świadczy liczba drugoplanowych bohaterów, których nawet przemądrzałe Elena i Eve nie zawsze potrafią rozgryźć. W każdym razie niejasności narastają pod koniec tego przekonującego dzieła prozatorskiego. Ten program estetyczny można również odczytywać w kontekście politycznym: w rutynie naszego codziennego życia kryją się osobiste i polityczne przepaści.
taz